5 anime, które zmieni Twoje zdanie o „kreskówkach”
Baczni czytelnicy pewnie zauważyli, że w zeszłym tygodnia nie było posta 😛 Postanowiłam, że jednak będę pisała co drugi tydzień – wolę mieć dobrze napisane i ciekawe posty, niż pisać coś na szybko, choć przyznaję, że przy pisaniu postów o wyjeździe do Japonii natchnęła mnie wena – możecie się spodziewać więcej, zwłaszcza w marcu, gdy ja i Ryotaro wyjeżdżamy do Japonii, i będziemy mieli informacje z pierwszej ręki (np. jak to jest z tym internetem).
A dzisiaj kompletna zmiana tematu! Nieczęsto oglądam anime – nie przeglądam żadnych serwisów ani czasopism z nim (nimi?) związanych, ale czasem zdarza mi się trafić na zupełne perełki – czy to „głupim szczęściem” na Youtube, czy też z polecenia moich, o wiele lepiej poinformowanych, uczniów.
Dzisiaj napiszę o filmach/serialach animowanych, które wyróżniają się nietuzinkową fabułą, świetnie nakreślonymi postaciami i, ja to nazywam, „traktowaniem widza jako osoby inteligentnej” – nie jak w „Czarodziejce z Księżyca” (z całym szacunkiem), gdzie Usagi bez żadnego zamaskowania twarzy raz jest czarodziejką, a raz zwykłą dziewczyną i jakoś nikt z jej otoczenia nie zauważa, że to jedna i ta sama osoba 🙂 Poniższe tytuły polecam szczególnie osobom, które do tej pory z anime nie miały styczności lub jedynie pobieżną, i które uważają, że anime to wyłącznie płytkie, zboczone kreskówki.
Przejdźmy jednak do konkretnych tytułów, w nawiasach podane są polskie tytuły, do każdego tytułu podpięłam linka do zajawki.
SHINGEKI NO KYOJIN (Atak tytanów)
Tego anime większości nie trzeba przedstawiać – zelektryzowało ono cały fandom niesamowicie oryginalnym scenariuszem. Manga o tym samym tytule sprzedała się w Japonii w 20 mln kopii!
Akcja serii toczy się w świecie, w którym ludzkość została niemal całkowicie wybita przez tytanów – gigantyczne istoty przypominające zombie i pożerające ludzi. Niewielka część ludzi, która przetrwała, schroniła się na terenie otoczonym trzema pierścieniami 50-metrowych murów będącymi dla tytanów przeszkodą nie do pokonania. Mieszkańcy miast od ponad stu lat nie zostali zaatakowani, ale pewnego dnia nie wiadomo skąd pojawia się 60-metrowy tytan, który niszczy mur, przez co reszta jego mniejszych pobratymców ma dostęp do miasta. Główny bohater, Eren, jest świadkiem pożarcia własnej matki. Schroniwszy się za wewnętrznym, drugim pierścieniem murów wraz z przyjaciółmi poprzysięga tytanom zemstę i wstępuje w oddziały Zwiadowców, których zadaniem jest zabijanie ponoć nieśmiertelnych tytanów.
Dlaczego polecam: scenariusz, choć makabryczny i okrutny, widać, że jest napisany po przemyśleniu wszystkiego jako całości. Jeden trop, jedno mało znaczące wydarzenie z jednego odcinka, okazuje się mieć kluczowe znaczenie w odcinku następnym. Postaci są wielowymiarowe, nawet typy mało sympatyczne nie są pokazywane tylko od złej strony. Serial ogląda się w napięciu – nie ma przestojów, w najbardziej nieoczekiwanym momencie następuje zwrot akcji, ginie postać, która wydawała się kluczowa, a widz czuje się skołowany. Jeśli uważacie, że anime jest dla dzieci, to jest pozycja obowiązkowa!
KISEIJUU (Pasożyt)
Akcja w skrócie brzmi banalnie – Ziemię zaczynają atakować kosmici. Mają postać malutkich larw, które dostają się do człowieka przez jakikolwiek dostępny otwór, następnie pożerają jego mózg i zastępują go sterując swoim żywicielem. 17-letni Shinichi również niemal stał się ofiarą jednego z kosmitów, ale jakimś cudem jego pasożytowi nie udało się opanować mózgu i musiał się zadowolić prawą ręką. Tak rozpoczyna się pełna moralnych dylematów i sprzecznych uczuć odyseja dwóch odmiennych bytów połączonych jednym ciałem. Akcja skupia się na spotkaniach Shinichiego z innymi pasożytami, które pożarły mózgi swoich żywicieli i pod ludzką postacią, studiując ludzkie zachowanie, wtopiły się w społeczeństwo różniąc się od niego jedną rzeczą – kanibalizmem.
Dlaczego polecam: choć w porównaniu do „Ataku tytanów” niewiele mniej okrutne, niemniej osadzone w naszej zwykłej codzienności zmusza do przemyśleń. Jak ma się jedzenie zwierząt przez ludzi do jedzenia ludzi przez kosmitów? Ile jest człowieka w osobie, która ma w sobie „pasożyta” i co decyduje o jej człowieczeństwie? Co odpowiesz pasożytowi, który mówi ci, że jeśli ty masz prawo do życia, to on również? Co jeśli pasożyt Ci powie, że to ludzkość jest pasożytem Ziemi, bo nadużywa jej zasobów, a oni są po to, żeby ratować Ziemię?
Znowu mamy do czynienia z nieprzewidzianymi zwrotami akcji, gdy jeszcze modlimy się, że na pewno ta osoba ocaleje, przecież to „tylko” anime, autor scenariusza nie może być aż tak bezlitosny, a jednak… Zaskakująca jest przemiana wewnętrzna bohatera w środku serialu – po prawie śmiertelnym spotkaniu z jednym z pasożytów i utracie bliskiej osoby zmienia się jego charakter, a nawet fryzura. Z bojaźliwego, pełnego dylematów moralnych okularnika zamienia się z zdecydowanego walczyć o swoich bliskich mężczyznę. Finał anime jest absolutnie zaskakujący i ukazuje nam niesamowitą ironię (obecną też w „Ataku tytanów”) – obawiamy się „obcych”, tymczasem zagrożenie czai się wśród nas.
AKAGAMI NO SHIRAYUKI HIME (Czerwonowłosa księżniczka Shirayuki)
Tak, to jest shojo anime, na dodatek mamy tu księcia i dziewczynę z ludu – niby banał, wiadomo, że będzie romans, jak w każdym anime bohaterowie będą robili podchody, żeby na końcu wyznać sobie miłość. Błąd! Ale najpierw o fabule: Shirayuki musi uciekać ze swojego kraju, gdyż jego książę upatrzył ją sobie na kolejną kochankę. Przekraczając granicę spotyka, jak się później okaże, księcia sąsiedniego królestwa, oboje od początku mają się ku sobie, Shirayuki zamieszkuje w Clarines, a następnie w pałacu po zdaniu egzaminy na królewskiego medyka.
Dlaczego polecam: to anime udowadnia, że można stworzyć fabułę shojo anime bez stereotypowych zwrotów akcji w stylu nieudane wyznanie miłości czy nagłe pojawienie się rywala. Od samego początku wiadomo, że bohaterowie mają się ku sobie i w ogóle nie chodzi o to, czy sobie tę miłość wyznają, czy nie, bo jest to tylko kwestia zwerbalizowania tego, co się między nimi dzieje.
Zaskakujące jest to, że to anime nie ma żadnego „szczególnego” finału ani wątku, który ciągnie się przez cały serial, żeby mieć finał w ostatnim odcinku (nawet wyznanie miłosne jest sporo przed zakończeniem się serialu). Serial składa się z luźno powiązanych historii: a to ktoś udaje się na wyprawę do sąsiedniego królestwa, a to przyjeżdża jakiś gość. Wszystkie te wydarzenia są pretekstem, żeby ukazać więź, jaka nawiązała się między głównymi bohaterami – wzajemne zaufanie, troskę, spójność światopoglądów.
Pod tym względem jest to anime bardzo dojrzałe i reżyser ewidentnie drwi sobie z widzów przyzwyczajonych do stereotypowych zwrotów akcji: już myślisz, że wszystko pójdzie znanymi torami, a tu reżyser daje ci pstryczka w nos i prowadzi akcję w zupełnie inne miejsce. Bardzo odświeżające anime dla tych, którzy mają dość „dziecinady”, jaka czasem panuje w shojo anime.
https://www.youtube.com/watch?v=nQtGR6lOb4c
OOKAMI KODOMO (Wilcze dzieci)
Uwielbiam filmy Mamoru Hosody („Summer Wars”, „The Boy and the Beast”), jednak „Wilcze dzieci” zasługują na szczególne uznanie ze względu na podjęcie trudnego, w ogóle nie poruszanego w anime tematu samotnej matki. 19-letnia Hana zakochuje się w wilkołaku, owocem ich związku są śliczne dzieci, które zamieniają się w wilczki, gdy tylko poniosą je emocje. Po śmierci partnera Hana dochodzi do wniosku, że dla jej pełnych energii wilczych dzieci miasto nie jest dobrym otoczeniem i przeprowadza się na wieś, gdzie sama remontuje stary drewniany dom i uprawia warzywa. Film skupia się na relacji matki z dziećmi oraz na odkrywaniu i akceptowaniu (na różne sposoby) przez dzieci tego, że nigdy nie będą takie, jak inne.
Dlaczego polecam: ten film warto obejrzeć nie tylko ze względu na dobry, głęboki scenariusz, ale również dlatego, że jest to prawdziwa uczta dla oka – anime na absolutnym światowym poziomie. Ukazanie przyrody z niemal fotograficzną dokładnością, a jednak nie zafiksowanie się jedynie na „ładnych obrazkach”. Jeden z tych filmów, które na długo zostają w pamięci ze względu na realność bohaterów oraz scenariusza – wybory, przed którymi są postawieni bohaterowie, nie są łatwe, ale trzeba ich dokonać, a później radzić sobie z konsekwencjami ich podjęcia.
Brawa za reżysera nad kompletnym nierozwodzeniem się nad faktem zastosowania „triku z wilkołakiem”, żeby mieć pretekst do mówienia o inności – nie ma słowa o księżycu w pełni czy innych wilkołakach, po prostu jest jak jest. Scena pod koniec filmu, w której 10-letni Ame przenosi wyczerpaną matkę, która szukała go w lesie, w bezpieczne miejsce, a następnie odchodzi, pozostawia widza w wewnętrznym rozdarciu. Obejrzyjcie koniecznie!
HANA SAKU IROHA (Kwitnąca Iroha)
16-letnia Hana jest znudzona Tokio i zdegustowana swoją nieodpowiedzialną matką, której musi gotować i sprzątać odkąd zaczęła chodzić do przedszkola. Dlatego z radością wita zwrot akcji w swoim życiu – matka, która sama ma tarapaty i musi uciekać, wysyła ją do babci, z którą nigdy nie miała kontaktu. Babcia prowadzi na prowincji ryokan, czyli japoński pensjonat i Hana już widzi oczyma wyobraźni swoje sielskie życie na wsi u babcinego boku. Jakie jest jej zaskoczenie, gdy okazuje się, że babcia jest sztywna, jakby patyk połknęła, a cała obsługa pensjonatu zdaje się jej nienawidzić mimo starań, żeby się „wtopić w otoczenie”
Dlaczego polecam: znowu uciekanie od schematów, utartych ścieżek i jednowymiarowych postaci. Właśnie postacie są najmocniejszą stroną tego serialu – każdy pracownik pensjonatu Kissuiso, począwszy od właścicielki Sui, poprzez służące, kucharzy i recepcjonistów, został nakreślony bardzo realnie i ma poświęcony sobie jeden oddzielny odcinek. Nie jest to anime „miłe” w tym sensie, że mamy kłócące się osoby, policzki w twarz, obrażanie się, ale reżyserowi nie zależy na tym, żeby zaraz potem wszyscy się godzili tylko po to, żeby widzowi było lekko na sercu. Jest też parę wątków, które jak na złość widzowi, pozostało niedokończonych, bo przecież nie ma obowiązku, żeby wszystko kończyć. Nie zawsze jest też tak, że jeśli dana postać nawrzuca drugiej raz i drugi, ewidentnie nie mając racji, to spotka ją „sprawiedliwa” kara. Jak w realnym życiu 🙂
Właściwie spokojnie można by z tego nakręcić film z „prawdziwymi” aktorami. Wszystkie trudy, jakie przeżywa główna bohaterka, powodują, że choć wraca pod koniec serialu do punktu wyjścia, nie jest już tą samą osobą, która znudzona tylko czeka, aż wydarzy się coś dramatycznego w jej życiu, tylko sama postanawia napisać swój scenariusz.
https://www.youtube.com/watch?v=y18gDMlcGyA&feature=emb_imp_woyt
A Wy macie w zanadrzu jakieś niesztampowe anime do polecenia?