Ijime – ciemna strona japońskiej szkoły
Kto z nas nie marzył o uczęszczaniu do typowej, japońskiej szkoły? O noszeniu uroczych mundurków, jedzeniu drugiego śniadania na dachu (co tak naprawdę jest niedozwolone ;)), czy szkolnych klubach i festiwalach? Wielu być może uważa, że japońskie szkoły są najlepsze na świecie pod absolutnie każdym względem, lecz niestety – wyróżniają się one na tle globalnym również kilkoma negatywnymi zjawiskami, na czele z ijime (苛め).
Słowo ijime pochodzi od czasownika ijimeru (苛める), który oznacza tyle, co „znęcać się”. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież nic nowego – dokuczające sobie dzieci są w końcu na porządku dziennym w szkołach na całym świecie.
Sęk w tym, że japońskie ijime różni się znacznie od znanego nam na Zachodzie terminu „znęcania się”, czy „prześladowania” i nierzadko bywa przez to o wiele bardziej groźne. „U nas” znęcanie się w szkołach przybiera najczęściej formę przemocy fizycznej, jak przepychanki czy bójki na korytarzach, jak również przemocy werbalnej pod postacią wyzwisk i plotek.
Z kolei w japońskich szkołach uczniowie świadomie obierają sobie za cel psychikę swojej ofiary – ich kreatywność nie ma końca, kiedy chcą pokazać swojemu rówieśnikowi, że jest niechciany w grupie, co w Japonii, gdzie przynależność do grupy jest bardzo wysoko na liście społecznych priorytetów.
Ignorowanie, niszczenie lub kradzież rzeczy, zmuszanie do wykonywania upokarzających czynności, czy ośmieszanie danej osoby przed całą grupą, to tylko kilka z najczęściej spotykanych form prześladowań występujących w wielu japońskich szkołach. Obrazek ilustrujący ijime, dobrany do tego tekstu pokazuje ucznia, na którego biurku stoją białe lilie – kwiaty, które kładzie się na grobach. Ot, taka delikatna sugestia, że życzymy komuś śmierci.
Co jest przyczyną ijime? Oczywiście, w zależności od przypadku, jest ona różna, ale jako największego winowajcę wskazuje się najczęściej kolektywizm – pewnie wielu z Was słyszało japońskie powiedzenie „wystający gwóźdź należy wbić” – innymi słowy: indywidualizm nie do końca jest w Japonii mile widziany.
Gdy ktoś odróżnia się od grupy, zaczyna być postrzegany jako zagrożenie dla jedności całej reszty i tak podejmuje się różnego rodzaju środki, aby daną osobę z powrotem do grupy dopasować lub… z grupy wykluczyć. Często ofiarami ijime padają dzieci, które mają mamę albo tatę nie-Japończyka oraz te, które przez jakiś czas mieszkały zagranicą.
W japońskich szkołach grupy stanowią klasy – jeśli któryś z uczniów za bardzo odróżnia się od pozostałych, często zostaje obrany za cel. W znęcaniu się nad daną osobą bierze udział zwykle cała klasa – jedni aktywnie dokuczają, inni ich dopingują, a pozostali milcząco wyrażają na to zgodę, bojąc się, że sami mogą stać się kolejnymi ofiarami.
Głównym powodem, dla którego problem ijime jest tak groźny, jest fakt, że nierzadko milczało się na jego temat – dzieci bały się zwrócić o pomoc, nauczyciele odwracali wzrok, nie chcąc przyznać, że w ich klasie pojawiło się tak negatywne zjawisko, a rodzice nie interweniowali, bojąc się, że zaszkodzą dalszej edukacji dziecka. Miało to bardzo negatywne skutki – udowodniono, że jedną z przyczyn samobójstw wśród dzieci było właśnie ijime.
Na szczęście zarówno japońskie Ministerstwo Edukacji, jak i całe japońskie społeczeństwo zaczęło przykładać większą uwagę do problemu. Swego czasu, najpopularniejszy japoński komunikator internetowy, Line, wydał serię naklejek „anty-ijime”, a znany zespół Babymetal nagrał piosenkę „Ijime, dame, zettai”.
Motyw znęcania się jest też obecnie często poruszany w różnego rodzaju anime, mangach czy dramach – jeżeli ktoś z Was bardziej zainteresował się tym tematem, polecam zapoznanie się z japońską serią „Life” lub „35-sai no Kōkōsei”.