← Wróć do listy artykułów

Koncert WAON – sukces muzyczno-organizacyjny

Koncert WAON – sukces muzyczno-organizacyjny

O rany! Tyle się działo w niedzielę, że nie wiem, od czego zacząć.

To może od podsumowania:

  • promocja koncertu trwała 1 miesiąc
  • informacja o koncercie dotarła do co najmniej 14. tys osób (statystyki Facebooka)
  • wsparło nas 9 firm/instytucji związanych z Japonią w tym Ambasada Japonii w Polsce
  • spodziewaliśmy się 100 osób, przyszło 140, przez co muzeum ostatecznie sprzedawało bilety „na stojąco”
  • nasza strona na FB w miesiąc zyskała 279 polubień
  • strona www miała średnio 680 odsłon w zeszłym tygodniu

Najbardziej imponujące jest chyba jednak to, że to wszystko, łącznie z fajnym koncertem udało nam się osiągnąć w tak krótkim czasie, co biorąc pod uwagę, że każdy z członków WAON normalnie pracuje, naprawdę graniczy z cudem.

Poniżej krótka relacja z samego koncertu:

W Muzeum Azji i Pacyfiku pojawiliśmy się o 13:30. Najpierw zaczęliśmy od liczenia i ustawiania krzeseł (które potem i tak trzeba było dostawiać), rozłożenia i sprawdzenia stanu instrumentów oraz ustawienia sceny. O 14:00 pojawiły się nasze „dziewczyny od kimon”, czyli Agata, Iza i Ania, które są częścią Klubu Kitsuke WSJJ. Korzystając ze skompletowanych przeze mnie zestawów przebrały w kimona Kasię i Maję (ja ubrałam się sama jeszcze w domu, żeby nie zajmować czasu – ubranie kimona to jakieś 40 minut). O 15:00 przyszedł dźwiękowiec, który ustawił mikrofony i oświetlenie – zdecydowana większość z nas nie ma o tym zielonego pojęcia, dlatego była to naprawdę duża pomoc ze strony muzeum. Potem jeszcze tylko sprawdzenie czy slajdy, na których były nazwy utworów wyświetlają się poprawnie i próba generalna…powinna być, ale jakoś tak się rozleźliśmy, że ostatecznie kto był przy scenie, ten na nią wskakiwał i grał, ale próby od początku do końca jako takiej szczerze mówiąc nie udało nam się przeprowadzić.

O 16:30 zaczęli się zbierać goście, a my byliśmy już w stanie gotowości – ostatnie poprawki na scenie, sprawdzenie kolejności utworów. W Polsce, gdzie wszystko dzieje się z 15-minutowym poślizgiem, jakimś cudem udało nam się zacząć koncert o czasie. Koncert otworzył Ryotaro grając na bębnach taiko skomponowany przez siebie utwór „Habataki”. Utwór ten powstał po spotkaniu Ryotaro z licealistami z Tohoku, którzy odwiedzili WSJJ w ramach programu „Save Our Kids”. Wszyscy – rodziny goszczące, nasi uczniowie i my, byli pod wrażeniem niebywałej samodzielności i inteligencji chłopców, którzy na koniec pobytu podarowali Ryotaro laurkę pisząc, żeby „gambarował w Polsce, a Japonią się nie martwił, bo Japonią oni się zajmą”. Wzruszające.

Pierwsza część koncertu to była „klasyka gatunku”. Najpierw każdy instrument zagrał oddzielnie, żeby zaprezentować gościom jego możliwości, potem było parę wspólnych klasycznych utworów i zamknięcie pierwszej części znowu bębnami. Podczas przerwy goście się nie nudzili – w holu muzeum można było dostać swoje imię wykaligrafowane po japońsku, przebrać się w yukatę (stoisko WSJJ), kupić śliczne, kolorowe haramaki lub torby azuma (MakiMaki), sprawdzić ostrość noży Kaminari Knives oraz porozmawiać z przedstawicielami pierwszego japońskiego biura podróży w Polsce H.I.S. Poland (najtańsze JR Passy na rynku).

Drugą część, bardziej już współczesną, otworzył utwór „STORM” Braci Yoshida, który zagrałam razem z Masato. Moim marzeniem jest zagrać kiedyś ten utwór z DJ’em, wrażenie będzie na pewno nie z tej ziemi. Podczas drugiej części największe wrażenie na gościach (sądząc po brawach) wywarł utwórz zagrany na koto przez Kasię Karpowicz „Tori no you ni” („Jak ptak”) oraz utwór zamykający koncert „Senbonzakura”, który zaangażował niemal cały zespół. Nie obyło się bez bisów – Ryotaro i Masato zagrali „Penguin Orchestra”.

Zbieranie się po koncercie trochę nam zajęło, zwłaszcza wydobywanie Kasi i Mai z kimon i składanie miliona gadżetów, które są do tego potrzebne. Gdy zapakowaliśmy bębny do samochodu, właściwie poza kierowcą i pasażerem nie było już dla nikogo miejsca…

Na posilenie się po koncercie wybraliśmy pobliską restaurację „Stara Szafa” – tradycyjne polskie klimaty i kuchnia ukoiły nasze skołatane nerwami serca na tyle, że zaczęły padać pomysły na nowe utwory i próby.

Co teraz? Trójka z nas jedzie pod koniec marca na koncert Hana Matsuri w Shizuoce, gdzie wystąpimy razem z Masato (który oczywiście pierwotnie w Japoni stacjonuje). Ryotaro zabiera się do tworzenia drużyny taiko w Polsce. Strona koncertu zostanie przekształcona w stronę zespołu WAON. Być może coś się zadzieje na Matsuri, ale póki co chyba potrzebujemy (a przynajmniej ja) trochę czasu na rekonwalescencję po koncercie – mimo wszystko takie wydarzenia potrafią zaangażować do tego stopnia, że własny dom wygląda jak po przejściu huraganu, a tu przecież zajęcia w szkole, testy semestralne… 🙂

Myślę, że można powiedzieć, że koncert był wielkim sukcesem, który przysłużył się wszystkim zaangażowanym. Dał mi szczerze mówiąc też trochę do myślenia – jeśli w tak krótkim czasie jesteśmy w stanie stworzyć coś tak fajnego, może warto uwierzyć w swoje siły i zabrać się za naprawdę duży, trochę bardziej długofalowy projekt, który przysłużyłby się stosunkom polsko-japońskim. Pożyjemy zobaczymy.

Większość fotografii z powyższego kolażu jest autorstwa Łukasza Zdunka (@EyePic)

Skontaktuj się z nami

zapisy@wsjj.pl - zapisy/zapytania o kursy
kontakt@wsjj.pl - cała reszta :)
690 096 058 - centrala

dzwoń od poniedziałku do piątku w godz. 9-14