Na jesienną chandrę – gorące źródła
W końcu wyciągnęłam z szafy swoją zimową kurtkę – to znak, że już rozpoczął się ten okres, kiedy jest tak zimno, że najchętniej chodziłabym po świecie opatulona w swoją kołdrę. Jeżeli też jesteście takimi zmarzluchami, to mam dziś dla Was coś na rozgrzanie – porozmawiajmy nieco o japońskich gorących źródłach!
Onseny (温泉), czyli właśnie te gorące źródła są oczywiście dostępne do użytku przez cały rok, lecz to właśnie w tych zimniejszych miesiącach cieszą się największą popularnością. W szczególności tyczy się to gorących źródeł znajdujących się pod gołym niebem, czyli tzw. roten-buro (露天風呂) – trudno sobie wyobrazić coś bardziej relaksującego niż wylegiwanie się w gorącej wodzie, gdy prószy na ciebie delikatnie śnieg. Przy części gorących źródeł wybudowano klimatyczne ryokany (旅館), czyli tradycyjne japońskie zajazdy z noclegiem, które stanowią dodatkową atrakcję dla odwiedzających.
Jak prawie wszystko w Japonii – onseny również mają swoją etykietę, z którą warto się zapoznać przed pierwszą wizytą! Część kurortów z onsenami podzielona jest na osobne strefy dla mężczyzn i osobne dla kobiet, ale znajdziemy również onseny koedukacyjne. O ile w tych ostatnich czasem zezwala się na ubranie kostiumu kąpielowego lub okrycie się ręcznikiem, przyjęło się, że do niekoedukacyjnych onsenów wchodzi się zupełnie nago.
Należy się rozebrać już w szatni, a wziąć ze sobą stamtąd można jedynie niewielki ręczniczek (którym można chociaż odrobinę się zasłonić, gdy chodzi się po pomieszczeniach ;)) i przybory do mycia – zanim wejdzie się do samego onsenu należy najpierw, bowiem, umyć całe ciało w specjalnie do tego przeznaczonej łaźni z prysznicami. Gdy skończymy, możemy wziąć ze sobą swój mały ręczniczek i udać się już prosto do onsenu.
Wchodząc do wody, należy pamiętać, by robić to na tyle powoli, żeby nie przeszkadzać innym osobom i z racji tego, że minerały zawarte w wodzie mogą być drażliwe dla oczu, powinno się unikać zamoczenia twarzy. Nie należy również moczyć włosów – osoby z długimi włosami powinny je więc związać przed wejściem. Nasz mały ręczniczek, który ze sobą przynieśliśmy możemy złożyć i położyć sobie na głowie – jego także się nie moczy.
Trzeba także pamiętać, że przy tak wysokiej temperaturze łatwo o przegrzanie organizmu – najważniejsze jest, aby nie przeceniać swojej wytrzymałości i wyjść z wody, jak tylko poczujemy, że robi się nam za gorąco. Utrata przytomności w miejscu, gdzie jest twarda (zazwyczaj kamień) podłoga rzadko kończy się dobrze.
Po samym wyjściu należy możliwie dokładnie wytrzeć się swoim ręczniczkiem, żeby nie zachlapać wszystkiego wokół. Przed powrotem do szatni można ponownie wziąć prysznic, lecz nie jest to obowiązkowe. Na zakończenie przebieramy się w yukatę i relaksujemy się przy jakichś zimnych napojach – częstym wariantem jest picie schłodzonego mleka.
Rzeczą, która bywa w onsenach kłopotliwa dla nas, obcokrajowców, (poza koniecznością korzystania z nich nago), jest to, że do większości z nich nie wolno wchodzić osobom z tatuażami. Powodem tego jest fakt, że w Japonii osoby posiadające tatuaże mają zwykle jakieś powiązania z yakuzą – no a ponieważ właściciele kurortów z onsenami wychodzą z założenia, że ich goście nie chcieliby się kąpać ramię w ramię z potencjalnym gangsterem, postanowili takich osób po prostu nie wpuszczać. Na szczęście da się jednak znaleźć nieco mniej rygorystyczne miejsca – w niektórych onsenach wystarczy zakryć swoje tatuaże wodoodpornymi plastrami, w innych można wynająć prywatną łaźnię, a w jeszcze innych można pewnie próbować jakoś się dogadać ;).
Onseny to zdecydowanie jedna z najbardziej wartych spróbowania atrakcji w Japonii. Jeżeli nie macie żadnych planów na ferie zimowe, to wyjazd do jakiegoś japońskiego kurortu, to zdecydowanie opcja warta rozważenia ;).