Trudna sztuka (zrozumienia) odmawiania
Zdarzyło Wam się kiedyś rozmawiać z Japończykami? Może próbowaliście zaprosić, któregoś z nich na imprezę, a potem dziwiliście się, że nie przyszedł, chociaż przecież nie odmówił? Sęk w tym, że zapewne zaprezentował Wam jeden z japońskich sposobów odmawiania – nauczymy się dzisiaj niektórych z nich.
Najważniejszą rzeczą, jaką należy wiedzieć w przypadku kontaktów z Japończykami jest to, że, w odróżnieniu od nas, cenią sobie oni niebezpośredniość. O ile nie jesteśmy z daną osobą w bardzo zażyłych stosunkach, albo nie jesteśmy czyimiś podwładnymi, to praktycznie nigdy nie usłyszymy z ust Japończyków jasnego i stanowczego „nie”.
Nawet podczas mojego krótkiego pobytu w Japonii, gdy zapytałam jedną z moich koleżanek Japonek, co ma ochotę zjeść na kolację, zakładając, że tak jak zawsze wybierze się z nami do jakiejś knajpy, zamiast konkretnej odpowiedzi usłyszałam coś w stylu: „Hmm, co by tu dziś zjeść… No nie wiem, nie wiem. Niech no pomyślę”.
Z twarzy mojej koleżanki mogłam wyczytać, że faktycznie usilnie się nad czymś zastanawiała. Jednak dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że wcale nie główkuje, czy lepiej pójść na rāmen, czy yakiniku. „Jeśli jesteś dziś zajęta i nie dasz rady pójść z nami, to nie ma problemu” – powiedziałam w końcu i na twarzy mojej koleżanki zagościł wyraz niewysłowionej ulgi. Ona przez cały czas się zastanawiała jak mi odmówić, żebym zrozumiała, co ma na myśli!
Dla wszystkich Japończyków bowiem jej pierwsza odpowiedź byłaby równoznaczna z odmową, nie byłoby tam żadnych niedomówień. Dla mnie z początku nie wydawało się to takie oczywiste. W Japonii wymigiwanie się od wyraźnej odpowiedzi, czy tzw. „owijanie w bawełnę”, to po prostu uprzejme, niewypowiedziane „nie”.
Warto to wiedzieć, by uniknąć wielu nieporozumień i niezręcznych sytuacji. Japońska kultura należy do tzw. kultur wysokiego kontekstu, czyli takich, w których komunikacja wcale nie przebiega głównie za pomocą słów, lecz m.in. gestów, mowy ciała, wzajemnego zrozumienia czy świadomości obowiązujących norm społecznych. Z tego powodu Japończycy nie muszą wyraźnie mówić nie – dopracowali sztukę „czytania między wierszami” niemal do perfekcji.
Jak więc wygląda japońska zawoalowana odmowa? Oto dwie z formułek, które pojawiają się najczęściej.
Pierwszą z nich jest „ちょっと”, które można dosłownie przetłumaczyć na „troszkę”. Jeśli nasz japoński rozmówca w odpowiedzi na naszą propozycję uśmiechnie się niezręcznie i powie coś w stylu „今日はちょっと…”, to nawet bez dalszej części zdania (której sam z siebie pewnie nie dopowie, a dopytywać nie wypada), możemy spokojnie wyciągnąć wniosek, że znaczy to tyle samo, co zwykłe „nie” i że nasz rozmówca nie za bardzo ma ochotę wyjaśniać powód swojej odmowy.
Inną, równie często spotykaną, formułką jest „考えておく” – „przemyślę to”, „zastanowię się”. Cała zabawa polega jednak na tym, że tak naprawdę Japończycy, którzy użyli tego zwrotu wcale się już nad niczym potem nie zastanawiają – o cokolwiek by tam nie chodziło, to właśnie nam odmówili i są przekonani, że jesteśmy tego świadomi.
Gdy w naszej kulturze spotykamy się z tego rodzaju odpowiedzią, zwykle rozumiemy ją dosłownie i po niedługim czasie dopytujemy: „To jak? Zastanowiłeś się?” w oczekiwaniu na ostateczną odpowiedź. Gdybyśmy zrobili tak w przypadku Japończyka, to nie dość, że byśmy go pewnie zaskoczyli, to również ponownie wprawilibyśmy go w zakłopotanie, bo biedak znowu musiałby główkować, jak by tu nam odmówić, nie do końca jednak odmawiając. Inaczej niż dla nas, dla Japończyków zwyczajne powiedzenie „nie” jest po prostu niegrzeczne, dlatego też chcą uniknąć jego użycia za wszelką cenę, nawet w rozmowie z osobami z zagranicy.
Co sądzicie o japońskich sposobach odmawiania? Uważacie, że faktycznie są bardziej grzeczne niż te nasze, a może sądzicie, że to niepotrzebne komplikowanie sprawy? Wolicie komunikować się za pomocą jasnych i konkretnych słów, czy podoba Wam się konieczność głębszej interpretacji przekazu rozmówcy? A może zdarzyło Wam się kiedyś jakieś wyraźne nieporozumienie w rozmowie z Japończykiem? Jeżeli tak, to mam nadzieję, że tym postem pomogłam Wam uchronić się przed kolejnymi tego rodzaju sytuacjami ;).