Walentynkowe dylematy
Wszędzie wokół czerwień i serduszka, witryny sklepów aż pękają od małych Kupidynków – to czas na jedno z najbardziej charakterystycznych świąt roku – Walentynki. Jak Święto Zakochanych wygląda w Japonii? Cóż, nieco inaczej niż u nas ☺
Jeżeli oglądacie anime, czy czytacie mangi, na pewno słyszeliście o japońskich walentynkowych czekoladkach. Kupują je lub robią dziewczęta, a obdarowywani są nimi chłopcy – tak jest, japońskie Walentynki o wiele bardziej przypominają nasz Dzień Chłopaka niż Święto Zakochanych.
A jak one dokładnie wyglądają? Chłopcy dostają czekoladki i już? W teorii tak, w praktyce sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Samych czekoladek jest bowiem kilka rodzajów. Ich ofiarowanie nie zawsze wiąże się z uczuciem, co warto wiedzieć, żeby sobie nie narobić nadziei…
Co to za rodzaje?
Czekolada, która faktycznie wiąże się z romantycznymi uczuciami nazywa się honmei choco (本命チョコ – „prawdziwe uczucia”). Chłopak, który ją otrzyma, może być pewien, że jest ona równoznaczna z wyznaniem miłości. Tym bardziej, że jest ona przeważnie ręcznie robiona, a przecież nie od dziś wiadomo, że dziewczyny w gotowanie wkładają całe swoje serce, nawet jeśli jedyne, co trzeba zrobić, to roztopić czekoladę i przelać ją do foremki.
Kolejnym, równie często spotykanym rodzajem czekolady jest giri choco (義理チョコ – „czekolada z obowiązku”). Dziewczęta nie dają jej osobie, która im się podoba, lecz tym którym „wypada”, wobec których czują się w jakiś sposób zobligowane. W związku z tym giri choco najczęściej otrzymują przyjaciele, członkowie rodziny, koledzy z pracy czy szefowie.
Giri choco stanowią prawdziwe utrapienie zwłaszcza młodych, pracujących kobiet – nawet kilkusetjenowe czekoladki pomnożone przez liczbę męskich współpracowników potrafią zsumować się do dużej kwoty. Samo też przekazywanie czekoladek dziesiątej czy dwudziestej osobie przestaje być przyjemnością.
Jednak to nie do końca prawda, że wszystko w tym dniu kręci się wokół mężczyzn – dziewczyny w końcu także uwielbiają czekoladę! Nic więc dziwnego, że aby poczuć magię Walentynek na równi z mężczyznami obdarowują się czekoladkami ze sobą nawzajem. Taki rodzaj czekolady nazywamy tomo choco (友チョコ – „czekolada dla przyjaciela”).
Niektóre dziewczyny nie poprzestają jedynie na tym – często same sobie kupują czekoladę, czyli jibun choco (自分チョコ – „własna czekolada”), nie zawracając sobie głowy osobami trzecimi ☺ . Podobnie robią chłopcy, którym w danym roku się nie poszczęściło i nie otrzymali od nikogo żadnych słodkości.
Nie od dziś wiadomo, że Japończycy lubią momentami inspirować się zwyczajami z zachodnich kultur (same Walentynki to w końcu mało japońskie święto) – tak też było w przypadku Dnia Zakochanych – niektórzy panowie nie przejmują się konwenansami i również obdarowują swoje wybranki czekoladkami.
Gyaku choco (逆チョコ – „odwrotna czekolada”), bo o niej tu mowa, jest jednak stosunkowo rzadko spotykana. Większość chłopców woli zaczekać miesiąc, aż do 14 marca, czyli tzw. White Day (Biały Dzień) i dopiero wtedy odwdzięczyć się dziewczętom za ich walentynkowe pyszności. Ich wdzięczność przyjmuje różne formy – od słodyczy, przez drobne upominki jak kwiaty, po sporo droższe prezenty – wszystko zależy od uczuć jakimi darzą daną osobę i od tego, jak bardzo postara się ona na Walentynki – oczekuje się bowiem od panów, że odwdzięczą się czymś o trzykrotnej wartości…
Lubicie Walentynki? A może należycie do grona osób, które je bojkotują? Wolelibyście, żebyśmy spędzali w Polsce Walentynki „po japońsku”? W takim razie może to dobra okazja, żeby przetestować swoje kulinarne umiejętności i przygotować coś słodkiego dla swojej drugiej połówki? Cóż, w razie czego, to na pewno świetna okazja, żeby zafundować sobie jibun choco 😉